wtorek, 10 czerwca 2014

Cz. 4 Sielance STOP!

Było późne deszczowe popołudnie Michał siedział przy stole i obierał ziemniaki. Martwił się o Celinę, która wyszła do sklepu i jeszcze nie wróciła, a zaczęło padać.  W pewnym momencie drzwi się otworzyły i stanęła w nich mokra  Celina.

-Ale zmokłam... -powiedziała Celina
-No właśnie widzę. Idź się przebierz a ja w tym czasie dokończę robić obiad.
-Dobrze tylko uważaj żeby ci się ziemniaki nie rozgotowały jak ostatnim razem.
-Tym razem będę ich pilnował... Ale idź się przebierz bo się przeziębisz! 
-Lekarz.. -mruknęła Celina i wyszła do sypialni aby się przebrać
W pewnym momencie Michał usłyszał gwałtowne pukanie do drzwi. Zaniepokojony Michał podszedł i gdy je otworzył zobaczył, że na progu domu leży małe zawiniątko.Wydawało one odgłosy podobne do płaczu dziecka, lecz jakby cichsze i nie takie stanowcze.



Wtedy w Michale odezwał się instynkt lekarza, podniósł je i delikatnie wniósł do mieszkania. Celina już ubrana w suche rzeczy wychyliła się z pokoju i spytała się do oniemiałego Michała:
-Kto to był?
-Nie wiem.. -powiedział cicho Michał
-To co trzymasz w ręce i skąd to masz?
-Lepiej chodź i sama zobacz..
Celina podeszła i jak zobaczyła co Michał ma w ręku aż krzyknęła z przerażenia.
-Cicho Cela bo wystraszysz małe.
-Michał, Michał ccco my ttteraz zrobiiimy? -powiedziała przerażona Celina
-Nie wiem. Musimy chyba to gdzieś zgłosić.. -zastanawiał się Michał. Na dalszą rozmowę nie było czasu, ponieważ z zawiniątka rozległ się głośny krzyk. 
-Ono jest głodne -powiedział Michał
-Aaale co ja mam mu dać. To ty jesteś lekarzem i to ty wiesz co się robi w takich sytuacjach -powiedziała bliska płaczu Celina.
-Cela proszę cię nie płacz tylko mi pomóż. -próbował opanować sytuację Michał
-Dddobrze powiedz mi tylko co mam robić. Nigdy nie opiekowałam się małym dzieckiem i nie wiem nic na ten temat
-Twoje zadanie to przytrzymanie małego i musisz spróbować je uspokoić. Ja idę do kuchni i szukam czegoś aby je nakarmić. Mamy mleko? I coś może co przypomina butelkę?
-Mleko kupiłam ledwo co je dostałam, a butelkę mamy bo Wiktoria prosiła abym jej zdobyła bo ona jeszcze nie ma. -odpowiedziała Celina trzymając małe w ramionach i próbując je uspokoić
-Dobrze to ja idę coś stworzyć, a ty przytul małego.
-Czemu małego? Skąd wiesz że to "mały" a nie "mała"?
-Nie wiem ale tak myślę bo fajnie by mieć..-tu nie dokończył bo małe przypomniało o swoim istnieniu.
-Już, już robię ci jedzenie -powiedział Michał i poszedł do kuchni. Po paru minutach z otchłani kuchni wyszedł Guzik dumnie trzymając w dłoni butelkę z mlekiem.
-I co dalej? -spytała zdezorientowana Celina
-Musimy je nakarmić. -odparł Michał
-Ale jak? 
-Trzymaj małe na jednej ręce a drugą wsadź mu do buzi butelkę. Mam nadzieję że umie pić z butelki. 
Już po pierwszych łykach mleka małe się uspokoiło i zasnęło wtedy Celina lekko przestraszona próbowała nie drgnąć, ponieważ bała się że mały człowieczek się obudzi.
-To co z nim robimy? Przecież nie możemy pójść na milicję, bo lepiej się nie wychylać. Przecież może to się różnie skończyć.-szeptem spytała się Celina
-Myślę, że powinniśmy pójść się kogoś poradzić. Na przykład mojej mamy. -myślał Michał
-Tylko jak je przetransportować nie wzbudzając podejrzeń.. 
-Wiem! Masz może jakąś dużą torbę?
-Mam.. A po co ci ona? -spytała zaciekawiona Celina
-Daj mi maleństwo na chwilę na ręce.. Tylko delikatnie! A ty znajdź jakieś niepotrzebne materiały i wyłóż nimi bardzo dokładnie tą torbę.
-Chcesz je wsadzić do torby?! -przestraszyła się Cela
-Tak.. Wyłożyłaś? To teraz przytrzymaj otwór torby a ja je wsadzę. 
Guzik położył małe do torby i przymknął do połowy suwak.
-Teraz szybko musimy się ubrać i przejść do mieszkania mamy zanim się ono obudzi.
-Tak to pospieszmy się.
Gdy weszli na ulicę nikt nie zwrócił uwagi na parę która niosła za uszy pół otwartą torbę. Kiedy doszli do mieszkania Marii Guzik przytrzymał torbę a Celinie kazał zapukać. Drzwi im otworzył wielki brzuch którego właścicielem była Ruda.
-Ruda?! A co ty tutaj robisz? -powiedzieli równocześnie Michał i Cela.
-Przyszłam aby poduczyć się trochę w dziedzinie jak zmieniać pieluchę. -zaśmiała się Wiktoria
-Ciii...Bo je obudzisz.. -szepnęła Celina
-O co chodzi? Kogo obudzę? -zdziwiła się Ruda
-Możemy wejść, czy tak będziemy stali w progu? -spytał się Michał
-Ależ tak wchodźcie ja idę zrobić herbatę
Gdy weszli do pokoju zobaczyli siedzącą przy stole Marię 
-Ooo Co was do mnie sprowadza? Po co przynieśliście taką wielką torbę? A! Zapomniałam przecież mieliście dać Wiktorii butelkę i najpotrzebniejsze rzeczy zgadza się?
-No tak i nie. W tej torbie mamy butelkę ale z mlekiem, oraz coś jeszcze. -stwierdził Michał
-Co jeszcze? I po co butelka z mlekiem? Michał, co wy kombinujecie? -zaniepokoiła się Maria
-Lepiej sama zobacz mamo..
Maria podeszła do torby z uśmiechem a gdy zobaczyła co a raczej kto jest w środku pobladła i usiadła na krześle.
-O Boże.. Wiktoria! Zobacz co ci szaleńcy przynieśli..
-Już idę! -zawołała wesoło Ruda
Gdy weszła do pokoju i zajrzała do torby zdołała wydusić z siebie "Skąd je wzięliście?". Oni zaczęli opowiadać Rudej i Marii jak to się stało.
-I właśnie przyszliśmy prosić cię mamo o pomoc.
-No cóż. Z tego co się zorientowałam dziecko jest nie dożywione i trochę niezadbane.. I jest to dziewczynka.
-Dziewczynka?! -krzyknął Michał 
-Hahaha! Coś nasz pan doktor nie rozpoznał właściwie -zaśmiała się Celina
-Proszę was nie przerywajcie.. -powiedziała Maria- Nie możecie zgłosić jego odnalezienia na policję, więc myślę że powinniście zadbać o nie i pomyśleć czy byście go nie zaadoptowali. Jeśli nie bylibyście w stanie musielibyście oddać je jako swoje do jakiegoś Domu Dziecka.
-Co?! Nie możemy pozwolić aby to  dziecko było samotne -powiedziała Celina
-Ale Celuś.. Nie wiem czy damy radę przecież nie umiemy się obsługiwać takim maleństwem..
-Nie "obsługiwać" tylko zajmować. A poza tym przecież Wiktoria nie długo też urodzi. Będziemy uczyć się razem. Prawda Ruda?
-No pewnie. Już nie martw się o to Guzik.
-Nie mów do mnie Guzik! A po drugie skąd ja wezmę na małą pieniądze.
-Nie martw się Michał. Jak będziemy razem sobie pomagać to wszystko się uda. -uśmiechnęła się Maria i przytuliła go do siebie.- Zostałam babcią.. Hmm.. jak cudownie to brzmi..
-O mamo.. -jęknęła Ruda
-Wiktoria co się stało? -spytała się Maria
-Wody płodowe mi odeszły. Chyba się zaczęło..



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz