sobota, 26 kwietnia 2014

cz.3 Wypełniło się...

Był marzec, Celina siedziała przy stole z kartką i sprawdzała co powinna jeszcze zrobić przed swoim ślubie. W pewnym momencie do pokoju wszedł Michał, który akurat wrócił z pracy, podszedł do swojej przyszłej żony i się do niej przytulił. -Jak tam ci idą przygotowania, moja najmilsza? -No cóż dom już jest posprzątany, jedzenie również, a przymiarkę do sukni ślubnej mam we wtorek. Czyli już chyba możemy odpocząć... -No tak możemy.. -powiedział leniwym głosem Michał i usiadł na fotelu. -No już ty tak za bardzo się nie napracowałeś. Bardziej Lena mi pomogła, a i Ruda przyszła przygotować jedzenie... -Tylko uważajcie tam na siebie, w szczególności na Wiktorię, bo wiesz w jej stanie nie powinna się przemęczać. -Dobra, dobra. Widzę, że bardzo się troszczysz o Wiki. A o mnie kto się zatroszczy? -powiedziała z uśmiechem Celina -Oj ty przecież wiesz, że ja i żadna krzywda przy mnie ci się nie stanie. Bo przecież ja: Michał Konarski z ojca Czesława i matki Marii jestem najlepszym lekarzem w mieście i najlepszą podporą dla mojej żony Celiny -powiedział ze śmiechem Michał -Już mi tutaj się nie chwal tylko mnie przytul -zawołała Cela i wskoczyła Michałowi na kolana z takim impetem, że aż zawył z bólu. -Auu.. Bo mnie połamiesz i jak będę wyglądał cały w gipsie na naszym ślubie? -Widać, że lekarz. Normalny człowiek by nie zaczął mówić w takich momentach o gipsach i bandażach. -mruknęła pod nosem Celina -Dobrze już nic nie mówię i pocałował Celinę prosto w nos. -Ahh.. Mój Misiu... -rozczuliła się Celina ale nie zdążyła już nic powiedzieć bo usta jej zatkał czuły pocałunek. *** W tym samym czasie Władek i Ruda siedzieli sobie na tarasie i zastanawiali się co ich czeka w przyszłości. -Ahh... Jaki cudowny wieczór.. -westchnęła Ruda -A wiesz że już za rok będziemy siedzieć na tym tarasie razem z naszym dzieckiem? -Nawet nie za rok. Zostały już tylko 4 miesiące i już będziemy wszyscy razem. To będzie dziewczynka czuję to. -A ja sądzę że chłopiec. -powiedział Władek -Ała.! -powiedziała nagle Wiktoria -Co się dzieje? -zaniepokoił się Władek -Małe tak mocno kopnęło, że aż mnie zabolało. -Widać, że chłopiec. -stwierdził Władek- już się ćwiczy do kopania piłki z tatą -A jak nazwiemy swojego Ktośka? -Fajnie wymyśliłaś Ktośka-Tośka-Antosia-Antoni! -No całkiem całkiem -uśmiechnęła się Ruda- A co jak to będzie dziewczynka? -To Antonina -odparł Władek -Hmm... Tosia.. A nie lepiej coś z jakiejś książki? Takie oklepane imiona mi się nie podobają. -Aha, pewnie. Kiedy ostatnio spotkałaś jakąś Antoninę? Faktycznie lepiej ją nazwać Danusia jak z "Krzyżaków" -powiedział z sarkazmem Władzio -Niee... Ja bym bardziej myślała o Anieli lub Klarze.., -A co? Ostatnio czytałaś "Śluby Panieńskie" ? Według mnie te imiona są takie bardzo, no jakby to powiedzieć "dworskie" ? -Mi się podobają. Będzie nasza mała Księżniczka Aniela lub Księżniczka Klara -rozmarzyła się Ruda -No zobaczymy czy to będzie księżniczka bo to tak samo być może Książe Antoni -zaśmiał się Władek i przytulił do siebie Rudą razem z Ktosiem, którego nosiła pod sercem. *** -Michał! Pospiesz się nie możesz się przecież spóźnić na swój ślub! -krzyczała Maria szukając swego młodszego syna po domu. -Już idę mamo! -krzyknął Michał z łazienki- Dobrze jestem gotowy. Możemy iść. -Nareszcie -powiedziała Maria i poprawiając mu kołnierz pocałowała synka w czoło. -Mamo! Nie jestem już dzieckiem! -oburzył się Michał -Właśnie zauważyłam -powiedziała ze śmiechem Maria *** Gdy podeszli pod kościół Michał od razu zobaczył swoją jedyną Celinę w pięknej sukni i ciągnącym się po ziemi welonie. Michał tak się na nią patrzył, że nie zauważył ludzi, którzy wydawali się znajomi i którzy podeszli do niego, gdy tak stał i patrzył się na swoją przyszłą żonę. Nagle z rozmyślań wyrwał go głos jego żony. -Michał przestań! Zobacz kto stoi koło ciebie, a ty go totalnie ignorujesz. -zaśmiała cię Celina Michał popatrzył i nagle krzyknął: -Bronek! Wanda! Jak to się stało, że przyjechaliście? Przecież pisaliście, że nie przyjedziecie.. -zawołał uradowany Michał -Napisaliśmy tak, aby ci zrobić niespodziankę. A poza tym tak naprawdę nie byliśmy do końca pewni czy nam się uda przetransportować z naszym wózkiem -Z wózkiem?! -krzyknęli jednocześnie Michał i Celina i dopiero teraz zauważyli, że obok nich stoi jeszcze wózek w którym śpi mały człowieczek. -A to kto? -zapytał się Michał -Oto nasza córeczka Teresa Maria. -powiedziała Wanda -Gratulacje! -zawołała Celina i rzuciła się przyjaciółce w ramiona. -A wiesz gdzie jest Lena? -spytała się Wanda -Lena? Gdzieś powinna tutaj być. O tam idzie. -odpowiedziała Cela i wskazała na nadchodzącą z oddali grupkę ludzi w których skład wchodzili: Wiktoria, Władek, Lena oraz Jasio. Gdy podeszli bliżej i zobaczyli przyjaciół zaczęli się wszyscy witać. -No to jesteśmy w komplecie.. -powiedział Michał -No prawie... -powiedziała Lena -Nie ma z nami jednej bardzo ważnej osoby. -zauważył Władek -Janka... -dokończył Bronek Na dalszą rozmowę nie było czasu, ponieważ właśnie miała się zacząć msza. Gdy wszystko umilkło i rozległ się śpiew, do kościoła weszli Michał i Celina. Po pewnym czasie nadszedł ten najważniejszy moment. Chwila w której miało się spełnić największe marzenie dwojga ludzi, którzy poznali się przez zło, ale dzięki temu mogli to zło przemienić w dobro. Gdy rozległo się to wyczekiwane sakramentalne "Tak" nikt nie krył wzruszenia. Łzy ciekły każdemu nawet mała Tereska zaczęła w tym momencie płakać, choć ona miała chyba inny powód do płaczu niż ślub ludzi którzy mieli w swoim życiu wiele rozstań ale zawsze do siebie wracali. I właśnie w tym momencie mieli sobie przyrzec, że się nie opuszczą aż do śmierci...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz