Dzisiaj z Wilczkiem postanowiłyśmy, że od tej pory będziemy walczyć jeszcze bardziej. To znaczy, nie będziemy w ogóle próżnować i cały czas poświęcimy rannym. Byłam bardzo ciekawa jak ma się Celina. Była jedną, z pierwszych rannych, których miałam przyjemność poznać. Poszłam do niej do sali i zobaczyłam, że przy jej łóżku siedzi młody chłopak z blond czupryną i coś jej obiecuje. Ona nadal nie odzyskała przytomności, a chłopak był bardzo smutny. Podeszłam do niego:
-Przepraszam, czy coś się stało? Czy mogę jakoś pomóc?
-Przepraszam, że tak długo tu siedzę, ale postanowiłem pójść do Powstania.
-Celina to pańska żo..?
-Narzeczona -przerwał mi blondyn. - Chcę pójść walczyć, ale nie wiem czy mogę ją tu zostawić.
-Obiecuję panu, że będę opiekowała się pana narzeczoną i nie pozwolę jej by stała jej się krzywda.
-Dziękuję. -uśmiechnął się do mnie chłopak i przedstawił się- Michał Konarski. -podał mi rękę.
-Michał Konarski? -spytałam się. Przypomniało mi się jak mi mój mąż opowiadał o jednym koledze z oddziału, który nazywał się właśnie Michał Konarski. Może on zna Andrzeja, albo przynajmniej Janka- jego starszego brata?
-Lena jestem. Mam jeszcze takie pytanie czy zna pan Andrzeja Markiewicza?
-Andrzej.. Tak znam.. On.. -jakoś urwał mój rozmówca. Bardzo mnie to przeraziło. Czy on chce mi powiedzieć, że Andrzej nie żyje? Jak to możliwe?
-Co z nim? Proszę powiedz! Czy on..? -nie chciało mi przez gardło przejść to najstraszniejsze zdanie.
-Andrzej został wywieziony do Auschwitz, dwa dni przed powstaniem.
-Za co..? O mój Boże.. -tyle zdołałam powiedzieć zanim ciemność zakryła mi oczy i poczułam jak upadam na zimną podłogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz