niedziela, 30 listopada 2014

Z pamiętnika powstańczej matki rozdział VI

4 sierpnia w nocy 
Jest noc.. Około 2 w nocy.. Cisza.. Jak dawno nie słyszałam ciszy.. A nie.. w oddali nagle rozbrzmiewają odgłosy wystrzałów.. Wczoraj był jeden z dni, które zapamiętam na zawsze.. Odeszła moja przyjaciółka, Jutrzenka. Zazdroszczę jej trochę, nie musi się już bać o każdą chwilę, nie musi się już o nic troszczyć. Jest tam, w Niebie, szczęśliwa. Powinnam iść spać ale nie mogę, ciągle tęsknię za Jutrzenką, a poza tym co jakiś czas brzuch zaczyna mnie boleć. Oby to nie był początek porodu. Przecież nie teraz. Teraz jest co innego do roboty ranni, zmarli.. Wilczek się obudził i każe mi iść spać. Postaram się teraz zasnąć i nie myśleć co mi przyniesie ten dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz