wtorek, 4 listopada 2014

Z pamiętnika powstańczej matki V rozdział

Gdy zobaczyłam ranę Jutrzenki zrobiło mi się trochę słabo, ale przecież nie mogę sprawić, żeby przeze mnie Jutrzenka umarła.  Zaczęłam oczyszczać ranę z odłamków kuli gdy nagle do pomieszczenia wpadł żołnierz, nie było by nic w tym dziwnego, gdyby nie to, że zaczął krzyczeć:
-Jutrzenka! Gdzie leży moja sanitariuszka?
Popatrzyłam się na Wilczka i uśmiechnęłyśmy się. Obie rozpoznałyśmy w chłopaku Bolka, który przychodził zawsze po Jutrzenkę, gdy kończyłyśmy kurs sanitariuszek.
-Bolek! -krzyknęłam.
-O Lena! Prawda? Ty byłaś Lena?  -spytał.
-Tak. -odpowiedziałam.-  Szukasz Jutrzenki?
-Tak! Słyszałem, że została lekko ranna.
-Jeśli lekko nazywasz lekką raną tą co ona ma na brzuchu to faktycznie jest to lekkie zadrapanie.
-Aaale jak to? Co z nią? Mogę ją zobaczyć?
-Tak, właśnie obok niej stoisz..
-O Boże Jutrzenko! -krzyknął i nachylił się nad nią.- Jaki jest jej stan?
-Cóż.. Ma przestrzelony brzuch i roztrzaskany obojczyk. Jej szanse na przeżycie są nikłe, ale jedynie operacja może ją uratować.
-To dlaczego nikt jej nie robi?
-Właśnie ją robimy, tylko ty przyszedłeś i przerwałyśmy. -wyjaśnił Wilczek
-Jak to w tych warunkach?
-Tak, nie mamy bandaży, żadnych środków przeciwbólowych, ani środków nasennych. Starałyśmy się zapewnić jak najlepsze warunki, ale nie już żadnego miejsca. Wszędzie na noszach leżą ranni. -gdy to powiedziałam Jutrzenka nagle się poruszyła.
-O nie tylko nie to. Nie może teraz się ocknąć. -jęknął Wilczek. Jutrzenka nagle otworzyła oczy. Miała zamglony wzrok i nie wiedziała gdzie jest.
-Gdzie ja jestem? -szepnęła cicho.
-Jutrzenka! Jesteś w szpitalu, masz przestrzelony brzuch i obojczyk.
-Bolek.. Gdzie jest Bolek.. -zaczęła szeptać a jej oczy biegały po twarzach zgromadzonych. Bolek stał trochę z boku i miał minę człowieka, którego spotkało coś pięknego. Nagle podszedł do niej i usiadł blisko jej głowy. Popatrzył się na nią i szepnął:
-Tu jestem.. Kochanie bardzo się o ciebie boję.. Kocham Cię.. Proszę wytrzymaj ten ból.. To dobrze, że się obudziła, prawda?
-Myślę, że z jednej strony dobrze, a z drugiej źle. Gdy będziemy jej "naprawiać" brzuch to myślę, że zacznie krzyczeć bo to będzie ją cholernie bolało. Ale jak to przeżyje, rany się wygoją i będzie zdrowa jak ryba. -powiedziała Wilczek.
-Jutrzenko! Kochana..! Wytrzymasz, musisz wytrzymać! Jak się czujesz.. -szepnął Bolek i pocałował ją w czoło.
-Ddoobrze.. -wyszeptała Jutrzenka i zakrztusiła się śliną, poczęła kasłać i nagle z jej buzi wyleciała z krwi, która zaczęła jej spływać po brodzie.Głowa Jutrzenki bezwładnie opadła.
-O Boże.. -wyszeptałam i szybko pochyliłam się do jej szyi sprawdzić  puls.- Oona nnie żyje.. -wyjąkałam.
-Nie! Jutrzenka! Karolinko! Karusiu! Nie czemu?! Czemu!? Karolinko! Jutrzenko! -zaczął krzyczeć Bolek- Czemu ona umarła!? Proszę, błagam zwróćcie mi ją!
Czułam się strasznie.. To jest straszne.. Jutrzenka nie żyje!  I to wszystko przeze mnie. Gdybym nie rozmawiała z Bolkiem, tylko ją zszywała, reperowała walczyła o jej życie.. Zmarła jedna z nas sanitariuszek. A dwie inne dziewczyny nie pomogły jej.. Czuję się winna jej śmierci.. Patrzę na Wilczka, ma ona bladą twarz i łzy w oczach, patrzy gdzieś w dal..  Podziwiam ją, ona też straciła kogoś bliskiego, a nie ryczy jak ja.
-Musimy ją pochować.. -szepnęła Wilczek
-Aale jak to.. Przecież oona jeszcze przed chwilą żyła.. Mamy ją pochować w tym stroju.. Z warkoczem.. Ja tego nie przeżyję..  -szloch znów wstrząsnął moim ciałem. Brzuch nagle nacisną mi na płuco i zaczęłam gwałtownie łapać powietrze.
-Lenka! Tylko ty się nie uduś! Usiądź tu szybko.. -zaoponowała Wilczek- Już lepiej?
-Tak.. Pochowajmy ją szybko, bo chce mieć to już za sobą. -popatrzyłam na Bolka, który nieobecnym wzrokiem patrzył na nieruchome ciało ukochanej.
-Bolek.. -szepnęła Wilczek- Musimy to zrobić nie ma innego wyjścia. Pomożesz mi ją okryć prześcieradłem.
-Tak..
Wilczek z Bolkiem okryli ciało Jutrzenki prześcieradłem i na noszach wynieśli ją na dwór. Ja poszłam za nimi i trzymałam się za brzuch, ponieważ z tego wszystkiego bardzo mnie zaczął boleć. Pochowaliśmy Jutrzenkę obok innych mogił, niektóre były bezimienne, na niektórych widniał pospiesznie napisany pseudonim, na niektórych pełne dane. Wilczek znalazł gdzieś dwa brzozowe kije, Bolek wykopał dół. Ja podeszłam do martwej koleżanki i zdjęłam z jej ręki opaskę. Ciszę przerwał Wilczek:
-Co napisać na tabliczce? Pseudonim? Właśnie jak ona naprawdę się nazywała? Bolek wiesz?
-Karolina, a dalej nie wiem. Ona nawet słabo pamiętała..
-Dlaczego? -zainteresowałam się.
-Jutrzenka swoje dzieciństwo spędziła w przytułku dla sierot. Gdy była noworodkiem, ktoś ją zostawił na progu drzwi, a opiekunki ją przygarnęły. Karolina nigdy się nie dowiedziała, kto był jej matką.
-Nie miała mamy.. -westchnęła Wilczek- Smutne..
-Ojczyzna była jej ziemską matką.. -wyszeptałam cicho.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz