Zimno mi.. Siedzę już drugi dzień w celi na Pawiaku.. Przynajmniej mnie nie przesłuchują. Nie zdążyłam Jankowi powiedzieć o moim stanie. Ciekawe jak on się czuje.. Czy już wyzdrowiał.. Jestem w celi z jakąś dziewczyną, która cały czas mi się przygląda. Tak na marginesie ciekawe ile ona ma lat. Wygląda na młodą, jeszcze młodszą ode mnie. Jak już się przyzwyczaję do tego otoczenia to zaprzyjaźnię się z nią. Niech dziewczyna ma trochę radości, bo jest taka smutna. Dzisiaj w nocy płakała.
W tym samym czasie w siedzibie gestapo..
[Rainer]
Siedziałem w moim gabinecie i jadłem pyszne bułki z makiem. Dobre, chociaż polskie. Miałem bardzo trudną zagadkę do rozwiązania, a właściwie ciekawy zbieg okoliczności. W czasie bytności mojego poprzednika doszło do odbicia jednego z więźniów, w czasie przewożenia go do szpitala. Był to jeden z doskonale wyszkolonych skoczków z Anglii. Nazywał się on Władysław Konarski. W czasie szukania zbiega udało nam się zrobić zdjęcie oraz pozbierać trochę informacji na temat jego brata Michała Konarskiego, tego samego człowieka, którego widziałem dzisiaj rano w sklepie. Muszę to sprawdzić. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
-Wejść! -krzyknąłem
-Heil Hitler! -wrzasnął jeden z najlepszych psycholi na gestapo. Mówią na niego Rappke.
-Nie krzycz tak! Co chcesz?
-Czy mogę przesłuchać tą nową Polkę? Tą co wyszła bez przepustki.
-Po co? Nudzi ci się?
-Tak jest! Skończyłem przesłuchiwać jednego z więźniów, a teraz nie mam co z sobą zrobić.
-Możesz ją przesłuchać, tylko nie bij za mocno. Po prostu ją postrasz. -odpowiedziałem zirytowany. Rappke popatrzył na mój stolik i powiedział:
-A.. Mam jeszcze coś..
-Słucham..
-Te bułki.. Znaleziono identyczne, przy tej właśnie dziewczynie.. To jakaś znana piekarnia?
Kawałek bułki stanął mi w gardle. Jak? przecież dopiero otworzono ten sklep, a ta dziewczyna jest tu od wczoraj.
-Nie.. Świeżo otworzona.. Idź już..
-Tak jest! Heil Hitler! -krzyknął i wyszedł z gabinetu. -Psychol.. -mruknąłem i postanowiłem zaraz się wybrać do przybytku o sławetnej nazwie "Za Niemca".
[Lena]
Nagle drzwi do mojej celi otworzyły się z hukiem.
-Lena Sajkowska. Idzie pani na przesłuchanie. -przerażona popatrzyłam na Niemca.
-No co? Nie rozumiesz! Na przesłuchanie! Jazda! -krzyknął i popchnął mnie. Szłam długim, ciemnym korytarzem i w końcu weszłam do pomieszczenia, które śmierdziało krwią i stęchlizną. Żandarm mnie zostawił i kazał usiąść na stołku. Do pokoju wszedł jakiś Niemiec, który miał okrągło twarz, okulary na oczach i bardzo małpi wygląd. Nie patrzyłam mu w oczy, to mogło mnie chyba jedynie ocalić od jego złości.
-Wiemy, że jesteś w konspiracji. -zaczął. Skąd oni wiedzieli? A.. pewnie to jakieś podpuszczanie. Milczałam.
-Jak podasz jakieś pseudonimy, adresy to nie będzie bolało. A jeśli nie.. To.. -powiedział i sięgnął po jakiś metalowy pałąk.- To pogadamy inaczej. -uśmiechnął się.
-Nic nie wiem. -odezwałam się w końcu.
-O jednak umiesz mówić. -zaśmiał się.- Gadaj mi tu szujo jedna! Co ty myślisz, że tu na gestapo nie umieją wyciągać zeznań? -wrzasną do mnie.
-Skąd.. -odparłam. W tym momencie usłyszałam świst metalowego drążka i poczułam mocne uderzenie w brzuch. Spadłam z krzesła i zaczęło mi szumieć w głowie. Nie poruszyłam się.
-Słabe te Polki -mruknął Rappke i jeszcze raz mnie kopnął. Potem już nic nie słyszałam, tylko była ciemność.
Dobrze to wszystko opisujesz. Ja jeszcze tak nie umiem :(
OdpowiedzUsuń