[Biedronka]
-Wszyscy gotowi? Idziemy? -spytała Monika.
-Tak.. Wyruszmy już bo się spóźnimy. -powiedziała Tośka i ruszyła polną drogą. Każda z nas miała torebkę przewieszoną przez ramię i zaplecionego warkocz. Wyglądałyśmy cudownie. Postanowiłam zacząć pisać pamiętnik, nie przyszło mi żyć w prostych czasach, ale to nadal jest moja młodość, którą chciałabym zapamiętać do końca życia.
-Jak wyobrażacie sobie Niebo? -spytała Aga patrząc w górę.
-Niebo? Myślę, że tam jest pięknie. Nie wiem.. -odpowiedziała zamyślona Tośka. Słońce odbijało się na jej włosach, a ona uśmiechała się do siebie. -To może po prostu powiedzmy, jak sobie wyobrażamy Polskę po wojnie.
-Chciałabym pójść na studia, założyć dom, mieć rodzinę. I żeby te wszystkie egzekucje, łapanki i wyroki śmierci na najbliższych się skończyły. -powiedziała Ania. -Mania powiedziała, że wojna już za długo nie potrwa.
-Możemy nie rozmawiać na ten temat. Cieszmy się chwilą! Cieszmy się 2 sierpnia 1941 roku! -wykrzyknęłam i pobiegłam przodem wznosząc za sobą pył z ziemi.
[Monika]
-Dochodziliśmy już do wyznaczonego miejsca, gdy nagle zauważyłam umundurowanego Niemca. Zdziwiłam się, przecież to spokojna miejscowość. Po chwili obok drzewa stał drugi, a w oddali trzeci. Dziewczyny popatrzyły się na mnie pytająco, one też to zauważyły.
-Zaczekajcie. Nie ruszajcie się stąd!-powiedziałam i pobiegłam w stronę polany, gdzie jeszcze wczoraj pokazywałam Ani miejsce, gdzie mają się odbyć ćwiczenia.
-Zrobili obławę! Uciekajcie! -krzyknął Bronek i łapiąc mnie za rękę, pociągnął za sobą.
-Uciekajcie! -wrzasnęłam do dziewczyn, które siedziały na pieńku obok drzewa. Szybko się poderwały i zaczęły biec z nami.
-Gdzie Szybki?! -krzyknęłam do nich.
-Poszedł za tobą.
-Co?! Przecież zabroniłam!
-Mówiłyśmy mu!
-Nie ważne, dogoni nas. -w tym momencie za nami rozległy się strzały.
-Rozdzielamy się! -zadecydowałam. -Spotykamy się w stodole! -to była ryzykowna decyzja, przecież to jeszcze dzieci, zabłądzą w tym lesie.
-Nie wiem, gdzie jest stodoła! -krzyknął do mnie Bronek.
-Chodź ze mną! -zadecydowałam.
[Ania]
Biegłam przez las i powoli nie starczało mi siły. Gdy odgłosy strzałów przestały być słyszalne, zatrzymałam się. Rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że nie wiem, gdzie jestem.
-Muszę wydostać się z tego lasu. Później będę pytała ludzi i jakoś to znajdę dom ciotki Moniki. Nikt mnie już nie goni.. Jestem bezpieczna.. Tylko teraz nie zrobić głupstwa.. -powtarzałam sobie. Nagle poczułam, że po mojej twarzy płyną łzy.
-Nie płacz głupia! Tylko ciamajdy płaczą. -nagle poczułam jak fala rozpaczy przeszywa mój umysł. Już nie powstrzymywałam łez. Zaczęłam zanosić się płaczem.
-Dlaczego nie ma ze mną mamy.. Mamo.. Mamo.. Ja chcę do mamy.. -łzy płynęły mi coraz szybciej. Dochodziłam już do ściany lasu, gdy nagle potknęłam się o jakiś korzeń i przewróciłam się, uderzając głową w kamień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz