Wpis dokonany przez Wikusię
Dzisiaj przechodziliśmy na Starówkę. Lena szła przodem zaraz za Jaśkiem dowódcą plutonu. Na naszej drodze był odcinek, który był bardzo niebezpieczny. Były to ruiny Getta. W oknach często siedzieli snajperzy. Ich strzały były bardzo celne.. Nie było szans by ją uratować. Gdy byliśmy po środku drogi zobaczyliśmy grupę ludzi, którzy szli w drugą stronę. Po chwili zobaczyliśmy na ich ramionach opaski i już widzieliśmy, że to nasi. Na samym przodzie szła jakaś sanitariuszka. Gdy dokładniej się przyjrzałam, rozpoznałam w niej Wilczka, miała ona brudną twarz i potargane włosy, jednak to nadal była ona.
-Lena! Patrz to nasza Wilczek! -zawołałam. Lena się popatrzyła w tamtą stronę i z radością zawołała:
-Wilczek!! To my Lena i Wikusia!
-Cicho bądź bo nas ktoś zauważy! -warknęłam cicho. Nagle zobaczyłam biegnącą osobę z dzieckiem na ręku. O Boże! To Lena! Co ona robi? Głupia!
-Lena! Lena!! -zaczęłam krzyczeć. Ona biegła w stronę Wilczka.- Lena! Przestań! Wracaj! -zaczęłam płakać. Zabiją ją.. i dziecko też. Nagle od strony budynków rozległy się strzały. Zobaczyłam jak Lena nagle upada i podbiega do niej Wilczek. Strzały rozlegają się po raz drugi i pod Wilczkiem także uginają się nogi.
-Niee!!! Nie!! Lena!!! Wilczek!!! -zaczęłam wtedy płakać i krzyczeć. Nagle usłyszałam kolejne strzały. Jednak pochodziły one od naszych.
-Szybko! Zabieramy je stamtąd! -krzyknął do mnie Władek. Pobiegłam jak w transie i pociągnęłam za bezwładną rękę mojej przyjaciółki. Nagle rozległ się płacz dziecka. Popatrzyłam na zawiniątko i zobaczyłam Maleństwo, które przerażone płacze. Jasiek z Władkiem zciągnęli dziewczyny z odkrytego miejsca i na plecach donieśli je do naszego miejsca na Starówce. Ja szłam za nimi i ciągle patrzyłam w te niebieskie oczy dziecka mojej przyjaciółki.. Mała wyczuła moją bliskość i trochę się uspokoiła. W tamtym momencie obiecałam sobie, że wychowam tą małą tak samo jakby to zrobiła Lena. Pokocham ją jak własną córkę.
Warszawa, 7 września 1944r.
Odjęło mi mowę.
OdpowiedzUsuńTo... koniec?
Lena zamordowana przez Niemców?
Wercia (mogę tak?) słońce, nie spodziewałam się
A-że tak szybko zakończysz to opowiadanie.
B-że tak je zakończysz.
Myślałam, że będziesz pisała o Lence jeszcze za komunistów, no wiesz NSZ, WiN i Żołnierze Wyklęci.
A Tu, bam!
Ginie za powstanie.
To okropne, ale jednocześnie bardzo podoba mi się to zakończenie. Lena ma, a raczej miała. Xd. Wspaniałą przyjaciółkę. Ona zajmie się jej córką/
Kochanie masz przeogromny talent, ale tak mi smutno.
Tak strasznie mi smutno.
Ale, nie odchodzisz, prawda?
Zaczniesz nowe opowiadanie. (o Władku i Rudej. Haha, Wera. Myślenie poziom hard XD)
Z resztą bardzo bym chciała, żebyś pisała. Masz ogromny talent. Musisz się ze mną nim dzielić.
Tak czy inaczej.
Dziękuję, dziękuję, że tu byłaś. Że pisałaś to opowiadanie, dziękuję/
Kocham <3
Wzruszyłam się :D Zacznę nowe opowiadanie, ale akcja przeniesie się do 1941 ;) Będą tam nasi bohaterowie ale i nowe postacie, już napisałam parę rozdziałów ale utknęłam i nie wiem co dalej. Zastanawiałam się jak zareagujesz na taki koniec i jak myślałam pojawiło się pytanie: Lenę zabiłaś? Tak.. Zdecydowałam się na takie posunięcie, ale myślę, że dobrze było. Bardzo fajnie mi się to pisało i żałuję, że to już koniec.
UsuńŚciskam
Wercia :D (Nie cierpię takiego zdrobnienia, ale wolę to od Weronki xD )
Jestem taka przewidywalna... :D
UsuńFajnie! Ty wiesz, że ja mam obsesje na punkcie Rudej. Ale, ogólnie bardzo się cieszę, że napiszesz nowe opowiadanie.
Dobra, ja też nienawidzę naszego imienia.
Wercik? Albo, Werciak? Widzisz jak oryginalnie.
Czekam na nexta, ale masz niesamowity talent na serio.
Loffe
~Wero
Niestety nie będzie w nim Rudej ani Celiny.. A zresztą! Już zaraz dodam :D
Usuń