[Lena]
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że obok mnie nie ma Janka. A! Już przypomniałam sobie Janek jest w szpitalu.. Szpitalu! Miałam do niego dzisiaj iść! Szybko wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam się ubierać. Popatrzyłam na fotel. Monika jeszcze śpi, to dobrze nie będę jej budziła. Przykryłam ją kocem i cicho wybiegłam na klatkę schodową, gdzie założyłam buty. Na szczęście do szpitala miałam blisko. Dopiero świtało.. Uwielbiałam Warszawę w takim świetle.. Na ulicy było pusto. Ciekawe, która godzina.. Zapomniałam wziąć zegarka.. Trudno.. Zaczynało się robić gorąco, no tak lipiec.. Nagle moje rozważania przerwał krzyk:
-Halt! -odwróciłam się, czy to na pewno do mnie.
-Dokumenty poproszę. Czy wie pani, która jest godzina? -zaczęłam szukać w mojej torbie dokumentów. Podałam je granatowemu.
-Proszę. Nie wiem która. Zapomniałam wziąć zegarka. -wyjaśniłam.
-To dla pani wiadomości jest 5:45, a to oznacza..
-Godzinę Policyjną.. -szepnęłam przerażona.
-Pójdzie pani ze mną na komisariat. -powiedział do mnie i poprowadził w drugą stronę. Byłam już tak blisko szpitala, ale teraz z każdym krokiem oddalałam się od ukochanego.
[Monika]
Obudziłam się i spojrzałam na łóżko. Leny nie było. Pewnie z samego rana poszła do Janka. Dobrze, może odwarzy się powiedzieć Jankowi, o swoim stanie. Popatrzyłam na zegar, była już 10. No to sobie pospałam! Muszę się pospieszyć, za godzinę mam spotkanie. Szybko wskoczyłam w ulubione bojówki założyłam koszulę i zaplotłam na włosach warkocz. Był to mój ulubiony strój, nie lubiłam nosić spódniczek, kapeluszy i tego wszystkiego co noszą inne kobiety. Wyszłam przed kamienicę i zobaczyłam Władka, który stoi pod latarnią.
-Serwus! -podeszłam do niego.
-Dzień dobry Różyczko! -powiedział Władek i pocałował mnie w policzek.
-Co ty sobie wyobrażasz? -oburzyłam się.
-To dla konspiracji.. -zmieszał się Władek.
-Nie za bardzo się wczuwasz? A poza tym, teraz nie ma konspiracji. Normalnie sobie idę po ulicy.
-Przepraszam.. -odpowiedział Władek i zamilkł.
-Eeej.. Gniewasz się? Nie chciałam, żebyś był smutny.. -powiedziałam.- Chodź pobiegniemy, bo zaraz się spóźnimy. -złapałam go za rękę i pociągnęłam go za sobą. Władek się uśmiechnął, wiedziałam, że zrobi mu się lepiej. Władek jest podobny do mnie, ruch mu dobrze robi.
[Michał]
Spotkanie właśnie się zaczynało, a Władka i Moniki nie było. Nagle drzwi się otworzyły i do hali wszedł mój braciszek z Różą. Obydwoje się śmiali i nie zauważyli, że wszyscy się na nich patrzą. Widocznie moja interwencja, aby zeswatać tych dwoje.
-Ekhm. -chrząknął Krawiec.- Chciałbym wam coś zakomunikować.
-Tak, przepraszamy. -powiedziała Róza.
-Lena wpadła..
-Coo?? -wykrzyknęła Monika- To znaczy: Słucham? Jak to?
-Po prostu wyszła na dwór przed końcem godziny policyjnej.
-To dlatego jej rano w domu nie było, myślałam, że poszła do Janka.
-Nie wiem, ale musimy zmienić miejsce spotkań.
-Przecież ona nie sypnie! A poza tym nie mają dowodów, aby ją powiązać z podziemiem. -powiedziałem, byłem pewny, że nic nie powie.
-Takie są zasady.
-O Boże.. -nagle powiedziała Monika- Przecież ona.. ona jest w ciąży..
-Nie będą jej przesłuchiwać, to nic jej się nie stanie. -odpowiedział Krawiec.
-Będziemy musieli, ją odbić -oświadczył Władek.
-Pamiętajcie, nic na własną rękę.
-Mam jeszcze pytanie. Czy byłaby szansa aby moja siostra została łączniczką? Ma 15 lat.
-Zapytam się dowództwa. Na dzisiaj to już koniec. Dziękuję Wam.
''Nie chciałam żebyś był smutny'' - No cóż... ten tekst jest dziwny. Trochę za mało o tej Lenie. Wpadła i dziękuję. Jakoś tak...
OdpowiedzUsuń