środa, 15 kwietnia 2015

Dziś idę walczyć -mamo XIX

[Monika]
-Do zobaczenia wujku! -zawołałam i ruszyłam z Anią przez pole. Pociąg do Warszawy dawno odjechał, więc postanowiłyśmy przenocować u żony wujka. W między czasie minęłam się z Maurycym, który wrócił roześmiany z jak to określił "Randki z niebiańską kobietą". Zaczynało już kropić, ale na horyzoncie pojawił się już domek cioci.
[Tośka]
Siedzieliśmy mokrzy w jakiejś stodole. Nasze ubrania suszyły się wywieszone pod sufitem, a my w samej bieliźnie zagrzebywaliśmy się w sianie. Nigdy przedtem nie rozbierałam się przy chłopcu. Wiem jak to brzmi, ale cóż taka jest prawda. Całe szczęście, że Biedronka wykazała się pomysłowością i jakimiś deskami przedzieliła pomieszczenie. Ciekawe jak my jutro dostaniemy się na zbiórkę. Będziemy musieli wcześnie wstać by jeszcze dojść.
-Dobranoc! -zawołałam i chociaż była to letnia noc, podkuliłam zmarznięte nogi.
-Tośka.. A nikt nas stąd nie wygoni? Przecież, nie spytaliśmy się czy możemy tu nocować.
-Mam nadzieję, że nie. Dobranoc. Musimy jutro wcześnie wstać. -szepnęłam i zamknęłam mocno oczy.
-Dziewczyny.. -usłyszałam szept Agi- Wiecie, że Maniek ma 4 krowy..
-A co nas to interesuje? -warknęłam.
-I nauczy mnie je doić... -rozmarzyła się Aga.
-Dziewczyno! Moja babcia również ma krowy i jakoś się tym nie chwalę! -powiedziała Biedronka.
-Boże!! Ona mnie dobije! Ona marzy by doić krowę! Bardzo romantyczne są te wasze spotkania. -warknęłam i dodałam- Jak któraś jeszcze się odezwie, uduszę gołymi rękami!
-Jak nie chcecie słuchać o Mańku to nie. -obraziła się Aga i umilkła.
[Szybki]
Leżałem skulony i słuchałem rozmowy dziewczyn. W sumie.. Ja też nie doiłem jeszcze krowy..
[Monika]
Siedziałam z Anią przy stoliku i piłyśmy zaparzoną przez ciocię miętę. Na dworze bardzo padało i wiał wiatr. Do pokoju weszła ciocia z kocami.
-Wiecie co.. Idźcie zanieście to do stodoły dla tych co tam śpią. Widziałam, że ktoś tam wchodził i nie zauważyłam, żeby wyszedł. Niech się dzieciaki nie zaziębią.
-Dzieciaki? A na pewno nie złodzieje lub jacyś inni menele? -podniosła brew Ania.
-Oj Anulka! Co ta konspiracja z Wami zrobiła? Każdego podejrzewacie.
-Ciociu.. -jęknęłam.
-A przepraszam miałam nie mówić. To zaniesiecie im?
-Jasne. -uśmiechnęła się Ania i założywszy pelerynę pobiegła w kierunku stodoły. Ja chłonąc krople deszczu zrobiłam to samo. Jako dziecko uwielbiałam stawać na deszczu i moknąć. W pewnym momencie usłyszałam wołanie Ani.
-Róża! Patrz kto tu nocuje!
Boże! To naprawdę menel?! Albo coś gorszego..
[Szybki]
Co za człowiek budzi mnie w środku nocy, jakby nie mógł poczekać do rana. Spostrzegłem, że w drzwiach stodoły stoi dziewczyna z dwoma blond warkoczami. Od spania obraz wydawał się jakiś zamglony, ale tą dziewczynę skądś znam. W tym momencie usłyszałem pisk dziewczyn, no tak.. One nie widzą wejścia i nie wiedzą kto wszedł do środka.
-Nie wyganiaj nas! Prosimy! My nawet zapłacimy! Proszę.. -słyszałem jęki moich koleżanek zza przedzielonego parawanu. Teraz dotarło do mnie wszystko. Ta dziewczyna to "Kora", ta co zadziera nosa i wszystkim prawi kazania, miała ona w tym momencie dość zdziwioną minę w pewnym momencie wybuchła śmiechem.
-To wy?!
Popatrzyłem się na parawan i spostrzegłem, że wystają zza nim głowy moich koleżanek.
-Kora!! -zawołały.- Ale nas wystraszyłaś! Jak dobrze cię widzieć!
-Ale się zdziwiłam! -zaśmiała się.
-Szybki widzisz! Ale fajnie co? Nie cieszysz się ze spotkania? -zawołały chórem.
-Wzruszenie odbiera mi mowę. -warknąłem.
-Ehh.. nie przejmuj się nim Kora. On tak ma często. Co tu robisz?
-To raczej co wy tu robicie! -zaśmiała się- Ja jestem z Różą u jej cioci i przyniosłam wam koce do spania.
-To Róża też tu jest? Normalnie cały oddział się zaraz zleci.
-Tak jestem i ja. -uśmiechnęła się Monika, która właśnie przyszła. Miała mokre włosy, które zaczynały się kręcić.
-Dziękujemy za koce! Faktycznie jest zimno w nocy. Jutro pogadamy. To o której zbiórka?
-Może o 8? To miejsce nie jest tak daleko. -zaproponowała Róża.
-Tak, byłam tam już dzisiaj z Mo.. to znaczy z Różą. -poparła dziewczynę jak zawsze zarozumiała Kora.
-Dobrze to na razie dobranoc.
-Nic wam już nie potrzeba? -spytała się Ania- Może coś do picia?
-Nie.. Koce wystarczą w zupełności. -odpowiedziała Tośka.
-To do zobaczenia jutro. -powiedziały dziewczyny i zamknęły wejście do stodoły. Gdy one zniknęły zobaczyłem pytające wzroki moich towarzyszek.
-O co chodzi?
-Mógłbyś być czasem milszy dla ludzi.
-Wy naprawdę tego nie widzicie? Ta udawana serdeczność. Jeszcze będą z nią problemy. -westchnąłem, ale nie otrzymałem odpowiedzi, ponieważ dziewczyny z powrotem schowały się za parawanem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz